"Biegnie (ona) od furtki domowego ogródka ku łąkom. Stare lipy przy bramie ogrodowej odprowadzają ją wzrokiem ponad murem; około Wielkanocy może rozbłyskać jasno pomiędzy wschodzącymi zbożami i budzącymi się łąkami, zaś na czas Bożego Narodzenia - zniknąć pod zaspami za najbliższym pagórkiem. Przy krzyżu polnym zakręca w stronę lasu. Na jego skraju pozdrawia dąb, pod którym stoi surowo ciosana ława". Polna droga nie idzie na przełaj, jest w zgodzie z naturalnym porządkiem rzeczy, pamięta dawne czasy, jest zawsze ta sama, choć przecież zmienia się w rytmie następstwa pór roku. Droga, oglądana zapewne przez Heideggera z jego domu-samotni w Alpach, namawia dożycia według prastarych, zawsze takich samych, a nie dowolnie ustanawianych zasad, zasad utrwalonych w tradycji, naturalnych, a nie przeczących naturze rzeczy. "Jednak namowa polnej drogi mówi dopóty - czytamy dalej - dopóki są ludzie, którzy urodzeni w jej wietrze mogą ją słyszeć. Człowiek, gdy nie jest podporządkowany namowie polnej drogi, próbuje poprzez swoje plany bezskutecznie przywieść do porządku kulę ziemską. Istnieje niebezpieczeństwo, że dzisiejsi ludzie stają się przygłusi na jej mowę. W uszy wpada im jeszcze tylko zgiełk aparatów, który traktują niemalże jako głos boży". Ludzie tacy zagubili się w tu i teraz, pogrzebali się pod rzeczami, odseparowali się od Bycia. Oddali się - jak z kolei czytamy w Wyrzeczeniu - "myśleniu rachującemu", zainteresowanemu jedynie tym, co można mieć, myśleniu na usługach działania. Jest ono potrzebne - Heidegger nie jest moralizującym krytykiem współczesnej kultury masowej i stechnicyzowanej cywilizacji. Mówi tylko, że oprócz myślenia rachującego jest jeszcze "kontemplacyjny namysł", który może odsłonić nam sens naszego świata, który pomoże nam znowu się u-ziemić, zakorzenić. Ów sens jest tajemnicą - chodzi jednak o to, aby być na ową tajemnicę otwartym, by nie udawać, że technika i współczesna kultura są samooczywiste i że współczesny człowiek nie potrzebuje już innego punktu odniesienia.
M. Heidegger, "Polna droga", z komentarzem Andrzeja Misia, "Filozofia współczesna - główne nurty"